Transkrypcja odcinka „Pieniądze w psychoterapii [DP002]”

W drugim odcinku podcastu „Doświadczenie psychoterapii” mowa będzie o pieniądzach w psychoterapii

Witam Państwa serdecznie w drugim odcinku podcastu „Doświadczenie psychoterapii”. Ten odcinek poświęcony jest tematowi pieniędzy z perspektywy psychoterapeuty. Na wstępie opowiem trochę o roli pieniędzy i ich znaczeniu w psychoterapeutycznym kontekście. W dalszej części opowiem o kosztach finansowych, jakie ponoszą terapeuci i uwarunkowaniach ich przychodów starając się przy okazji odpowiedzieć na pytanie czy terapia musi tyle kosztować.

Pragmatyka finansów

Pieniądze w psychoterapii to skomplikowany temat. Wynika to przede wszystkim z ideologii zawodowej psychoterapeutów. Jesteśmy trochę jak lekarze, których misją jest leczenie a nie zarabianie pieniędzy. To budzi konflikt: z jednej strony za służbę społeczną nie wypada domagać się zapłaty, z drugiej: pieniądze z wielu względów są bardzo ważnym elementem pracy psychoterapeutycznej. Oczywista jest kwestia wiktu i opierunku terapeutów i ich rodzin. Wrócę jeszcze do tego, po co terapeutom pieniądze.

Tymczasem przyjrzyjmy się sytuacji w gabinecie. Pieniądze jest to forma energii, którą wymienia się na dobra czy inne formy energii. W gabinecie są wynagrodzeniem za wiedzę, umiejętności, emocje, namysł, energię i wysiłek włożony w pracę terapeutyczną, są wynagrodzeniem terapeuty za pomieszczanie tego, co wnosi pacjent. Jako pacjenci dostajemy te dobra od terapeutów i następnie oddajemy im energię w formie honorarium. Honorarium to zryczałtowana opłata za to, co daje terapeuta. Honor–arium, przestrzeń uznania, przedmiot uszanowania pracy. W tym kontekście przekazanie gotówki bezpośrednio po sesji ma duże znaczenie. W rytualny sposób wyznacza zakończenie sesji, stanowi pewne oczyszczenie, wyrównanie w sensie emocjonalnym i dopełnienie spotkania w gabinecie jako relacji profesjonalnej.

O terapii opłacanej w ramach NFZ często mówi się jako o terapii bezpłatnej. To fałszywe przekonanie – taka terapia opłacana jest w ramach ubezpieczenia. Terapeuci mający doświadczenie pracy zarówno w ramach publicznej służby zdrowia jak i w praktyce prywatnej mówią o tym, że w tych różnych przestrzeniach zupełnie inaczej się pracuje. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie odcinek temu poświęcony, tymczasem zatrzymajmy się na stwierdzeniu, że płatność bezpośrednia lub przez ubezpieczalnię ma wpływ na proces psychoterapii.

Zresztą każda sytuacja, w której pacjent i płatnik to dwie różne osoby komplikuje psychoterapię. Przedsiębiorstwa opłacające terapię swoich pracowników. Rodzice płacący za dzieci (i odwrotnie). Małżonkowie płacący za małżonków. Czyje oczekiwania, czyje cele ma wtedy realizować terapeuta? Dla uniknięcia takich komplikacji wielu terapeutów rezygnuje z pracy indywidualnej z osobami, które nie opłacają samodzielnie swojej terapii, proponując w zamian terapię systemową – najczęściej z rodziną. Terapia rodzinna jest zazwyczaj dużo szybsza i skuteczniejsza niż terapia samego dziecka, którego trudności są często wyrazem trudności rodziny.

Psychoterapia nie jest tania. Niektórzy terapeuci stosują niższe ceny w godzinach porannych. W branży dyskutuje się o rabatach dla pacjentów, którzy są w trudnej sytuacji finansowej – czy to przy rozpoczęciu terapii czy też w jej trakcie. Różnicowanie stawek niesie ryzyko, że płacących więcej traktować się będzie inaczej niż tych, którzy płacą mniej (i odwrotnie). Zmniejszenie honorarium, jak i przywrócenie go do bazowej wysokości niesie mnóstwo znaczeń i ma duże znaczenie dla relacji i procesu terapii. To kwestie, które psychoterapeuci układają sobie zgodnie z własnymi przekonaniami. Każdy ma własną politykę w tym zakresie.

Gorącym tematem w gabinetach jest podwyższanie opłat w trakcie trwania terapii. Wiele procesów terapeutycznych trwa kilka lat, w czasie których cena sesji może zmienić się nie tylko ze względu na inflację ale też na inne przyczyny, mniej lub bardziej zależne od terapeuty. Budzi to wiele emocji – nie tylko u pacjentów, ale też u terapeutów.

Zmiana stawki wiąże się z wyceną pracy jako takiej. Szczególnie dla terapeutów z mniejszym stażem bywa to kłopotliwe. O ile w przypadku dostawców internetu możemy mówić o prędkości połączenia czy awaryjności usług i możemy te wskaźniki empirycznie mierzyć, na targowisku świeże, proste, czyste marchewki sprzedają się lepiej niż krzywe, brudne i spleśniałe o tyle na rynku psychoterapeutycznym jest dużo trudniej, ponieważ brakuje tak jawnych i obiektywnych miar jakości.

Jako psychoterapeuci wiemy mniej–więcej jakie ceny mają nasi koledzy i koleżanki ale mamy ograniczone dane o jakości ich pracy. Wiemy, jakie odbyli szkolenia, coś o ich doświadczeniu, gabinecie, dużo wnioskujemy z kontaktu na kanwie zawodowej (na przykład w trakcie superwizji grupowej). Stanowi to pewien punkt odniesienia dla kształtowania własnego cennika, ale w ostateczności sami musimy podjąć decyzję o swojej polityce cenowej co konfrontuje nas z tematem własnej samooceny ale też poglądów o tym, jak powinien wyglądać świat.

Sygnalizowałem różne aspekty „pragmatyki finansów” w psychoterapii: czy wypada brać pieniądze, za co się pieniądze bierze, kto płaci, że zmiany w tym obszarze wpływają relację pomiędzy osobą prowadzącą terapię i osobą terapię podejmującą. Teraz przedstawię kilka powodów dlaczego honoraria terapeutów są często wyższe niż byśmy – jako płatnicy – tego chcieli.

Czemu psychoterapia jest taka droga?

W pracy psychoterapeutów bardzo ważne jest bezpieczeństwo finansowe. Daje stabilność, która w gabinecie jest potrzebna nam i naszym pacjentom. Zdrowe odżywianie, bycie wypoczętym, w dobrej kondycji jest ważne nie tylko po to, żeby dawać przykład, ale przede wszystkim po to, żeby dobrze wykonywać swoją pracę.

Niekiedy wydarzenia życiowe bardzo utrudniają pracę: wypadek, choroba własna czy bliskiej osoby, śmierć kogoś bliskiego, kryzys w związku, ale też ślub, ciąża czy narodziny dziecka to wydarzenia, które mocno zajmują uwagę i wypływają na pracę, bo w myślenie o pacjentach wdzierają się tematy z prywatnego życia terapeutów. Ze względu na silny, emocjonalny charakter tych wydarzeń terapeuci często potrzebują ograniczyć czy wręcz zawiesić praktykę. Dlatego terapeuci potrzebują mieć nieco większe oszczędności – pieniądze zabezpieczone na czas perturbacji życiowych.

Problem odwoływania sesji przez pacjentów wpływa na przychody, jednak nie chcę go omawiać, bo to temat, który terapeuci muszą rozwiązywać indywidualnie, zabezpieczając stabilność relacji kontraktem terapeutycznym.

Natomiast święta bożego narodzenia, wielkiej nocy, weekend majowy, ferie zimowe czy wakacje to okresy, kiedy zarabia się mniej albo wcale. Dlatego, że pacjenci odwołują sesje, dlatego, że jest to kulturowo ustanowiony czas wypoczynku, dlatego, że terapeuci też potrzebują odpocząć. Są to okresy w roku, kiedy przychody terapeutów są mniejsze albo żadne.

W prywatnej praktyce nie ma płatnych urlopów, a stałe koszty ponosimy niezależnie od tego czy pracujemy, czy nie: dla terapeutów koszt wakacji to nie tylko wydatki ponoszone na wakacjach, to też pieniądze, których nie zarobimy. Tymczasem wypoczynek jest w tej branży nadzwyczaj istotny. Mam na myśli zarówno wypoczynek ujęty w rytm roku, cyklu przyrody, letnie czy zimowe wakacje ale też ujęty w rytm dnia czy tygodnia. Odreagowanie tych trudnych emocji, z którymi mamy kontakt w gabinecie, otrząśnięcie się z nich jest kluczowe dla zdrowia i dla jakości pracy terapeutek i terapeutów.

Praca psychoterapeutyczna to nie jest praca, którą można wykonywać 40 godzin w tygodniu. W mojej dzisiejszej perspektywie nie wyobrażam sobie, jak można pomieścić więcej niż 20–25 sesji tygodniowo. Nawet jeśli ma się tyle procesów to nie da się upchnąć ich w dwóch dwunastogodzinnych dniach pracy. Osobiście mam wątpliwość czy można efektywnie pracować więcej niż 5 godzin pod rząd, a nawet dodawszy przerwy, odbywać więcej niż 7 sesji dziennie.

Zresztą – terapeuta pracuje się nie tylko w czasie  sesji. Psychoterapeuci zastanawiają się nad tym, co się działo w czasie spotkania z pacjentem, planują dalszą pracę, przygotowują materiały na superwizje czy jakieś materiały dla pacjentów. Czas pracy terapeutów jest dłuższy niż czas z pacjentem i choć jest to czas pracy „ukryty”, również ten czas obejmuje honorarium.

Podsumowując: terapeutki i terapeuci pracują nie tylko w czasie sesji, liczba sesji ograniczana jest przez rytm roku, wakacje i święta, w prywatnej praktyce nie ma płatnych urlopów, potrzeba mieć oszczędności na wypadek niezdolności do pracy, ze względu emocjonalne wymagania zawodu ilość pracy jest ograniczona, potrzebny jest za to jakościowy wypoczynek. Przyjrzyjmy się teraz konkretnym kwotom po stronie kosztów.

Finansowe koszty psychoterapeutów

Studia. Żeby być psychoterapeutą potrzebne jest wyższe wykształcenie. Pięcioletnie czesne na kierunku psychologia to koszt od 20 do 50 tysięcy złotych. Nawet jak się nie płaci czesnego trzeba kupować książki, coś jeść czy gdzieś mieszkać. Choć wiele osób doświadcza przywileju, w którym podatnicy lub rodzina opłacają ich studia i wydatki w czasie studiowania, jest to koszt, o którym nie wolno nam zapominać.

Po studiach – specjalistyczne szkolenie. Czesne na cztero– czy cztero i pół letnim szkoleniu psychoterapeutycznym to koszt od 25 do 50 tysięcy złotych. Do tego należy doliczyć ewentualne dojazdy, wyżywienie, noclegi –10 tysięcy w cztery lata to zupełnie realny scenariusz i mamy już 35–60 tysięcy złotych.

Terapia własna. Nie muszę nikogo przekonywać, że to niezbędne dla dobrego wykonywania pracy terapeuty. Od osób ubiegających się o certyfikat polskiego towarzystwa psychiatrycznego oczekuje się odbycia 250 godzin terapii własnej. Uważam, że te 250 godzin to uczciwa liczba; a sto to absolutne minimum. Jeśli przemnożymy 250 godzin przez stawkę 140 złotych za godzinę wychodzi 35 tysięcy złotych.

Do certyfikatów wymagane są staże zawodowe, za które się płaci ale tego wątku nie będę rozwijał bo po pierwsze nie wszyscy się o certyfikat ubiegają a po drugie nie ma w tym odcinku miejsca na krytykę wszystkich partii, które rządziły polską w ciągu ostatnich 30 lat.

Wstępnie sumując: na wejściu do zawodu w ciągu kilku lat, na samo szkolenie i terapię własną trzeba wyłożyć co najmniej 40–45 tysięcy złotych: to program minimum. Za takie pieniądze można kupić nową toyotę yaris albo trzyletniego opla insignię. To ponad dwudziestokrotność minimalnej krajowej pensji – a niewiele ponad minimalną zarabia świeżo upieczony absolwent psychologii w szpitalu czy poradni.

To są koszty inwestycyjne, ale przecież istnieją też koszty operacyjne.

ZUS to 1400zł miesięcznie. Należy korzystać z superwizji, która kosztuje co najmniej 150 złotych za godzinę. Kolejnym kosztem jest wynajem gabinetu. Przy wynajmie godzinowym stawka w Warszawie to 30 złotych, w Warszawie gabinet na wyłączność można mieć za 1500–1700 złotych miesięcznie.

Warto raz w roku pojechać na jakieś szkolenie, ceny są przeróżne, od 500 do 2000 złotych (plus dojazd, nocleg, wyżywienie).

Warto raz w roku pojechać na konferencję, ceny są przeróżne, od 500 do 2–3 tysięcy złotych (plus dojazd, nocleg, wyżywienie).

Biorąc to wszystko pod uwagę, koszt ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej (jakieś 300 złotych rocznie), obowiązkowego przeglądu kasy fiskalnej (100zł), czy opłacenie składek członkowskich w stowarzyszeniach zawodowych to mało znaczące dodatki.

Ah, nie wspominałem o kosztach obsługi ksiąg rachunkowych! Terapeuci słabo sobie radzą z księgowością. Meble w gabinecie trzeba co parę lat wymienić, wszak się zużywają. Szczególnie na początku kariery warto się zareklamować. Trzeba kupić płyn do mycia podłogi, dobrze mieć w zapasie chusteczki do nosa. To wszystko są koszty.

Koszty, które ponosi terapeuta na początku ścieżki zawodowej są największe i wiążą się ze szkoleniem i terapią własną. Później także ponosi się koszty szkoleń, superwizji czy – bardziej okazjonalnie – terapii własnej. Koszty prowadzenia działalności są dość stabilne: wynajem gabinetu, ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, ubezpiecznie od odpowiedzialności cywilnej, koszty księgowe i inne koszty operacyjne czy utrzymaniowe. Praca jest wymagająca, bardzo angażująca i odbywa się także poza sesją. Ważnym elementem BHP terapeutów jest regeneracja i wypoczynek. Po stronie przychodów nie ma takiej stabilności, choć występuje pewna sezonowość. Okres, kiedy pracuje się więcej musi zabezpieczyć czas, kiedy będzie pracowało się mniej.

Uwagi końcowe

Koszty są duże i dlatego psychoterapia musi kosztować. Nie oszukujmy się – z punktu widzenia pacjenta to spore pieniądze. Ceny psychoterapii uzależnione są od miasta, doświadczenia terapeutów, niekiedy godzin odbywania sesji. Niektórzy terapeuci dają rabaty studentom. U niektórych honoraria można negocjować. Realnie psychoterapia w prywatnym gabinecie to koszt od 600 złotych miesięcznie. Siedem tysięcy złotych rocznie – płatne w tygodniowych ratach. Te pieniądze to koszt zdrowienia i inwestycja we własne szczęście. Kiedy myślę o własnych terapiach – jedne były bardziej inne mniej udane, jednak nie żałuję, że wydałem na nie pieniądze (i jestem wdzięczny osobie, która opłaciła tę pierwszą).

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga: choć psychoterapia jest źródłem zarobku to nie znam żadnej terapeutki ani terapeuty, dla których pieniądze są główną czy jedyną przyczyną wykonywania tego zawodu. Myślę, że wiele osób z branży zgodzi się z twierdzeniem, że to, co najbardziej nagradzające w tej pracy to obserwacja jak pacjenci zdrowieją, zmieniają się, pogodnieją, robią się szczęśliwsi.

To już koniec merytorycznej części odcinka ale proszę jeszcze nie wyłączać radioodbiorników.

Jeśli podobał się Państwu ten odcinek, proszę rozważyć subskrypcję podcastu i polecenie go swoim znajomym. Będę wdzięczy za reakcje, uwagi, pytania, refleksje i impresje, które mogą Państwo przekazać za pośrednictwem formularza kontaktowego na stronie www.psychoterapia.art

Bardzo dziękuję redaktorom newslettera Najlepsze polskie podcasty za zauważenie i wyróżnienie mojej pierwszej audycji. Pod adresem www.najlepszepolskiepodcasty.pl (podcasty pisane przez c) mogą Państwo zaprenumerować newsletter i co sobotę otrzymywać maila z wyborem ciekawych audycji.

Tymczasem dziękuję za uwagę i do usłyszenia w kolejnym odcinku!